Zapis konwersatorium 27.07.23
RYSZARD GROSSET – WYSTĄPIENIE
„Siatka bezpieczeństwa jako klucz do organizacji bezpieczeństwa społeczności lokalnych”
W zasadzie nic nowego siatka bezpieczeństwa, matryca bezpieczeństwa, plany zarządzania kryzysowego na wszystkich szczeblach administracji publicznej, ale chciałbym do tego wrócić. Dlaczego? Miałem okazję ostatnio uczestniczyć w pracach NIK po zatruciu Odry. Po zatruciu Odry dałem się namówić WWF do napisania recenzji raportu rządowego na temat przyczyn zatrucia tej rzeki.
Ponieważ raport wysoce specjalistyczny, napisany pięknym naukowym językiem, oczywiście odpowiadał na to jakie były bezpośrednie przyczyny, opisywał zasolenia, opisywał złote algi itd., natomiast nie zająknął się słowem o tym skąd się to zasolenie w Odrze wzięło, kto te ścieki do Odry spuścił, dlaczego, za czyją zgodą i na jakich warunkach.
Wobec tego skrytykowałem nieco ten raport. Efektem było zaproszenie do prac NIK (opolski NIK), który podjął trud wyjaśniania przyczyn i etiologii całego zjawiska.
Zażyczyłem od NIK planu zarządzania kryzysowego od szczebla rządowego, czyli od RCB (otrzymałem od nich) i rządowy plan wojewódzki i miejski dla Opola, dla Dolnego Śląska, województwa opolskiego.
Okazało się, że wszystkie te plany zawierają matryce bezpieczeństwa na różnym poziomie ogólności, bo wprawdzie ustawa mówi o tym co to jest siatka bezpieczeństwa, wprowadza wymóg opracowania takiej siatki, ale nic nie mówi na temat poziomu szczegółowości, a to jest tylko kwestia kreatywności i wyobraźni jej twórców ile i jakich przypadków rozpatrzą.
Żadna z rozpatrywanych siatek nie przewidywała zdarzenia pt. zatrucie rzeki, cieku. Nikt tego nie wymyślił. To już przekraczało mój poziom abstrakcji, bo biorąc pod uwagę, że mamy po drodze zbiorniki typu Żelazny Most, które mogą się rozszczelnić i spowodować zatrucie, że mamy cały katalog miejsc zrzutu zaczynając od Polskiej Miedzi, która obficie raczy Odrę zrzutami poprodukcyjnymi, okazuje się że nie ma. Nikt tego nie wymyślił.
Cofnijmy się zatem do etiologii siatki bezpieczeństwa. Mam prawo o tym mówić, bo jestem jedną z osób, które do Polski siatkę bezpieczeństwa wprowadziły. W 1989 roku przywlokłem z Londynu tę technologię, która zresztą niesłychanie mi zaimponowała i uznałem, że jest to coś szalenie imponującego. Rektor Szkoły Głównej Służby Pożarniczej też był zafascynowany tym sposobem uporządkowania przestrzeni bezpieczeństwa właściwie na każdym poziomie administracyjnym. Dotyczy właściwie wszystkiego do podstawowej komórki jaką jest gmina do poziomu państwa.
Pamiętajmy, że życie staje się coraz bardziej skomplikowane, mamy coraz więcej zagrożeń, które wymagają interoperatywności reakcji i wielopodmiotowości w sensie obsługi tych zdarzeń. Rzadko kiedy już w tej chwili wystarczy, że przyjedzie straż pożarna. Straż pożarna może przyjechać do gaszenia śmietnika, policja może przyjechać do kolizji drogowej, a pogotowie ratunkowe do zawału serca. Ale jeżeli już zderzy się cysterna z taksówką czy autobusem miejskim to okazuje się, że musimy mieć szereg podmiotów, które będą uczestniczyć w obsłudze tego zdarzenia. Jeżeli tak, to ktoś musi tym rządzić. Ktoś musi być tym głównym kto będzie dyktował kolejność działań i obszary działań poszczególnych uczestników tego teatru wydarzeń.
Pamiętajmy, że mamy cały czas, mimo wszystko bardzo skomplikowaną sytuację budzącą wątpliwości społeczeństwa co do poczucia bezpieczeństwa. Otóż to o czym mówił Robert, ja chylę czoła przed nim, robi fantastyczną robotę, mamy naprawdę Lotnicze Pogotowie Ratunkowe na poziomie Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii. Wcale nie gorsze, tylko co z tego, skoro skutecznie ratujemy ludzi po to żeby umierali na SOR czekając w kolejce, niestety. Cały czas jednak czegoś brakuje w budowaniu tego zbiorowego poczucia bezpieczeństwa.
Jeżeli, z jednej strony sprzętowo jesteśmy dobrze zaopatrzeni, potwierdził to Robert, w ilości karetek, śmigłowców itd., z drugiej strony ilość SOR nie jest za mała. Specjaliści twierdzą, że ponoć nie jest tak źle. Czyli diabeł leży gdzieś w szczegółach, w organizacji, w spięciu tych systemów żeby one wzajemnie się zazębiały, żeby nie były dziesiątką odrębnych mechanizmów tylko jednym sprawnie działającym mechanizmem. Jeśli tak, to potrzebujemy bardziej chyba rozwiązań organizacyjnych niż pompowania pieniędzy w sprzęt.
Czym się kończy pompowanie pieniędzy w sprzęt, prosta sprawa: kilka dni temu Zielona Góra i pożar. Straż pożarna mierzyła poziom skażenia środowiska, wszystko jest ekstra, ja sam osobiście byłem odpowiedzialny za tworzenie w Polsce systemu ratownictwa chemicznego. Teraz zainwestowano potworne pieniądze w sprzęt, ten sprzęt jest naprawdę najwyższej klasy tylko jeden drobny szczegół. Otóż mamy znakomite spektrometry z taką małą biblioteką widm. Co z tego, że my dostaniemy wykres skoro nie umiemy go zinterpretować bo biblioteka widm nam na to nie pozwala. To jest tak jakbym dostał dzieło Konfucjusza a nie znał alfabetu.
Jeżeli tak jest to co musimy zrobić, żeby jakoś ten nasz świat bezpieczeństwa uporządkować. Otóż powinniśmy po pierwsze przygotować się na wszystkie przewidywalne rodzaje zagrożeń, przede wszystkim uruchomić wyobraźnię. Zastanowić się co mi tak naprawdę może grozić. Kiedyś ze studentami w Głównej Szkole Służby Pożarniczej, a od pierwszego sierpnia Akademii Pożarniczej, zastanawialiśmy się nad tym co to są zagrożenia i jakie są zagrożenia. Powiedziałem, dobra przeanalizujcie sobie waszą drogę na uczelnię. Wstajecie rano zadzwonił budzik wstałem nie złamałem nogi, golę się, golarkę mam elektryczną może mnie porazić? No może. Potem czajnik herbatą mogę się poparzyć? No mogę się poparzyć, ubieram się jadę windą na dół może się urwać? No może.
Nagle okazało się, że na tej drodze z łóżka do uczelni wyliczyliśmy ponad 500 rodzajów zagrożeń, które na tego studenta czyhają potencjalnie.
Oczywiście, że możemy się przygotować: jeśli mi się trafi to…, Przecież działając na spokojnie wiemy jak sobie z tymi zagrożeniami radzić, na spokojnie, ale jeżeli to się zdarzy nagle to już trochę gorzej.
Wobec tego przygotujmy się, przygotujmy sobie procedury. W stosunku do każdego zagrożenia jakie sobie wymyślimy, ok. Jeżeli sobie te procedury przygotujemy, to okaże się, żebyśmy sobie poradzili, to potrzebna nam jest pomoc kogoś innego. Czasem pogotowia, policji, czasem strażaka, czasem pogotowia gazowego. To oczywiście w różnych miejscach będzie różnie wyglądało.
Wyobraźmy sobie ten sam przypadek: mamy cysternę z gazem, która jedzie sobie wypompować ten gaz do stacji benzynowej i w tę cysternę się pakuje autobus. Rzecz się dzieje na szosie, na skraju lasu to będzie nam potrzebne pogotowie i policja no i straż pożarna. Policja żeby zamknąć drogę, pogotowie żeby pomóc kierowcy i pasażerom w autobusie, straż pożarna żeby sobie poradzić z tą cysterną.
A teraz takie samo zdarzenie róg Marszałkowskiej i Alei Jerozolimskich i nagle się okazuje, że trzeba było wyłączyć trakcję, trzeba wyłączyć windy itd. Nagle się okazuje, że tych służb nam potrzeba kilkadziesiąt a nie kilka. Każda z nich musi dokładnie wiedzieć co ma robić. To właśnie dla takich celów wymyślone sobie siatkę bezpieczeństwa.
Możemy sobie określić dla każdej sytuacji, w każdym miejscu jakie sobie wyobrazimy kto nam będzie potrzebny żeby opanować zdarzenie. Żeby sobie ułatwić zadanie to możemy również przypisać tym potencjalnym uczestnikom zdarzenia role. Będzie jeden, który musi to wszystko koordynować. Będą tacy, których udział będzie bezwzględnie niezbędny. I będą tacy, którzy w zależności od niuansów zdarzenia mogą w nim uczestniczyć bądź nie, ale dobrze by było ich przygotować na wypadek gdyby byli potrzebni.
Co byśmy mogli zrobić? Moglibyśmy te matryce zbudować, (za chwilę taką matrycę pokażę) one są już od 2007 roku od wdrożenia Ustawy o zarządzaniu kryzysowym, są wprowadzone do naszego systemu prawnego aczkolwiek z tym błędem, że nie określono poziomu ich szczegółowości.
Mamy zadania dla funkcji wiodącej (na ekranie), czyli dla tego kto będzie odpowiadał za nadzór nad działaniem w odniesieniu do danego typu zagrożenia.
On musi po pierwsze pełnić rolę organizatora działań, po drugie wyznaczyć tych pozostałych, którzy będą potrzebni żeby opanować to zdarzenie, określić im role do wykonania, zażądać od nich żeby się przygotowali do pełnienia tej roli czyli powiedzieli co będą robić, jakim sprzętem i zweryfikować czy to spełnia jego oczekiwania jako wiodącego.
Następnie mamy funkcję koordynatora działań. Z reguły są to organy administracji publicznej. Dowodzącym nie zawsze będzie strażak, jeżeli to będzie np. masowy pomór gołębi, mamy ptasią grypę – inspektor weterynarii, strażacy będą mu podlegać, będą zbierać te martwe gołębie, ale to on będzie kierował.
Jeżeli to będzie jakieś działanie terrorystyczne albo zamach bombowy będzie dowodził policjant, a strażacy będą mu podlegać, będą wykonywać jego polecenia. Druga grupa czyli ci, którzy wykonują działania pomocnicze, no ci którzy jakby uzupełniają potencjał tego wiodącego. On im wyznacza zadania do zrealizowania oni mają już w ramach swoich kompetencji, posiadanych zasobów, wiedzy itd. To sobie dopracować.
Popatrzmy na taką siateczkę (ekran). Na osi pionowej mamy typowe zagrożenia, które mogą zaistnieć, a więc pożary budynków, obiektów itd., obfite opady atmosferyczne. To jest akurat siatka bezpieczeństwa dla metra warszawskiego, ja to kiedyś robiłem tak hobbystycznie i wrzuciłem ją jako przykład.
Na osi poziomej mamy instytucje, inspekcje, straże, które powinny uczestniczyć w obsłudze takich zdarzeń, czyli to wszystko co Prezydent m.st. Warszawy ma do dyspozycji. Mamy straż pożarną, mamy policję, pogotowie i służby, które mogą się przydać do czegokolwiek.
I znowu dla każdego z tych zdarzeń jesteśmy w stanie sobie określić po pierwsze: kto nam będzie potrzebny w obsłudze tego zdarzenia, po drugie: kto będzie wiodącym, kto będzie uczestniczył obligatoryjnie a kto fakultatywnie.
To jest taka podstawowa siatka bezpieczeństwa.
Niedawno miałem okazję spotkać się z kolegami, którzy mnie zarazili tą ideą i oni poszli znacznie dalej. Bo oni poprzez siatkę bezpieczeństwa usiłują zdefiniować kryzys. Otóż twierdzą, że z kryzysem mamy do czynienia wtedy kiedy mamy zdarzenie bądź kompilację zdarzeń która nie została opisana w siatce bezpieczeństwa. Jeżeli jest opisany siatką bezpieczeństwa to kryzysem nie jest, bo przecież mamy przygotowaną odpowiedź na to zagrożenie, więc jaki to kryzys?
Zaczęliśmy się pastwić nad tymi siatkami bezpieczeństwa tutaj w Polsce żeby próbować to jakoś udoskonalić.
Pokażę te udoskonalenia, na czym one polegają.
Pierwsze: można zmienić podejście – z podejścia zdarzeniowego do podejścia zadaniowego, czyli nie mówimy, że mamy do czynienia z pożarem, powodzią tylko mówimy co mamy do wykonania. Mamy do wykonania ewakuację ludności, nie ważne z jakiego powodu, ale musimy tych ludzi ewakuować. Kto ich może ewakuować? I znowu możemy stworzyć drugą siatkę bezpieczeństwa: zadania i służby.
Można podejść tak, ale to jest podejście szalenie prymitywne. W XXI wieku, rysowanie takich krateczek trochę nam nowocześnie zarządzającym w kryzysie i nowoczesnym ratownikom uwłacza. Wobec tego spróbujmy zaprząc do roboty komputer. Jeśli tak, to co nam będzie potrzebne?
Otóż zbudowanie takiej siatki bezpieczeństwa w postaci programu komputerowego, który będzie nam podpowiadał bardzo szybko co mamy zrobić, kogo mamy zaalarmować, co więcej, będzie alarmował za nas automatycznie. Co nam jest potrzebne?
Potrzebny nam jest: po pierwsze zbiór zdarzeń niekorzystnych, po drugie: zbiór wszelkich możliwych i realnych zagrożeń, po trzecie: zbiór możliwych miejsc zdarzenia, który będzie uwzględniał przede wszystkim miejsca i rodzaj obiektu, zbiór najbardziej istotnych z punktu widzenia prowadzenia działań ratowniczych cech miejsca zdarzenia, zbiór podmiotów zaangażowanych w reagowanie, wspomaganie i koordynację działań, zbiór możliwych decyzji, zbiór możliwych działań, zbiór możliwych do wykorzystania sił i środków.
Na bazie tego budujemy sobie kilka matryc numerycznych, które zostają wbudowane w ten program. Myśmy taki program opracowali, co więcej on działa tylko, niestety, zrobiliśmy go w ramach projektu, w ramach tzw. BIO, czyli bezpieczeństwo i obronność, niestety żyjemy w takim kraju. CBiR zapłacił za projekt, projekt został zrobiony, został wyprodukowany program, który działa i trafił gdzieś do dolnej szuflady biurka i jest absolutnie niewykorzystywany do dzisiaj.
Ten program tak mniej więcej funkcjonuje, widzicie Państwo elementy działania programu od momentu zgłoszenia przez identyfikację zdarzenia, przez identyfikację podmiotów do zaangażowania, określenie potrzeb w zakresie sił i środków, przekazanie informacji o zdarzeniu do podmiotów, oczywiście filtrowanych, które nam wydają się być adekwatne. Następnie monitorowanie i obsługa zdarzenia i to idzie w pętli aż do archiwizacji zdarzenia.
Oczywiście każdy z tych elementów wymaga zastosowania określonych baz danych, które sobie poprzednio spreparowaliśmy.
Nie ma to, ten program, jakichś strasznie rozbudowanych wymagań sprzętowych, on działa, on funkcjonuje. Myśmy go napisali z wykorzystaniem zasobów wszystkich możliwych i znajdujących się w Polsce podmiotów do najmniejszej OSP poza KSRG.
Ułatwiłoby to życie bo taki program ma to do siebie, że jest programem o otwartej architekturze, w związku z tym jeżeli nam się pojawia jakieś nowe zagrożenie, czy jakieś potencjalne nowe źródło zagrożenia to możemy je sobie wstawić, wpisać go do katalogu. Jeżeli odpowiednio je zaadresujemy numerycznie to ono po prostu wejdzie w ten system, ono samo się tam wpisze w tę architekturę.
Z punktu widzenia bezpieczeństwa społeczności lokalnej to to jest naprawdę instrument z gatunku podstawowych, jest szkieletem który można potem obudować w dowolny sposób i na nim się oprzeć. W tej chwili patrząc na to się dzieje mamy tendencje do uprawiania ręcznego kierowania.
Amerykanie opracowali definicję chaosu. Skąd się wzięło słowo chaos? Szef przybywa na miejsce akcji – to jest chaos. Miejmy nadzieję, że tego chaosu będzie jak najmniej i głęboko wierzę, że te siatki bezpieczeństwa kiedyś jeszcze znajdą odpowiednie miejsce w naszej przyszłości, w naszym układaniu tej siatki bezpieczeństwa czy też rozpinaniu tego parasola bezpieczeństwa nad naszymi głowami, bo jeśli mamy być bezpieczni to musimy to zrobić w sposób uporządkowany.
I. BIL
Mam refleksję, jak popatrzyłem na tę siatkę kilkadziesiąt instytucji, kilkadziesiąt różnego rodzaju sytuacji, incydentów, które wymagają określonej interwencji służb, potem rozrysowanie tego w ramach tej matrycy bezpieczeństwa to aż się prosi żeby nie tylko napisać program, ale też zaimplementować do tego te procedury które już są sztucznej inteligencji, która będzie na bieżąco, będzie w jakiś sposób tym zarządzać, uczyć się implementować nowe rozwiązania, uczyć się na tych nowych operacjach ratowniczych które są przeprowadzane i tą wiedzę wykorzystywać.
A rzeczywiście, jeżeli posadzimy jednego człowieka, nawet kilkanaście osób, które mają to ręcznie sterować, tak jak to dzisiaj jest, można tak robić. W dzisiejszym skomplikowanym świecie będzie to coraz trudniejsze, dlatego, że też w wymiarze międzynarodowym tych elementów zarządzania komputerowego, czy wykorzystania sztucznej inteligencji będzie więcej. Wcześniej czy później będziemy musieli też zacząć to implementować.
Wspomniał Pan Generał o tym, że w ustawie o zarządzaniu kryzysowym wprowadziliśmy elementy tej siatki bezpieczeństwa, natomiast wspomniał Pan, że głównym jej błędem było to, że ona nie była nadto szczegółowa.
Z reguły ustawy są tak konstruowane żeby zostawić odpowiednią możliwość implementowania tego na poziomie wykonawczym, różnego rodzaju procedur tam gdzie można je najłatwiej zmienić wtedy.
T. ALEKSANDROWICZ
Zacząłem też coś takiego robić, tylko P. Generał zaczął od wydarzenia a ja zacząłem od prognozowania na poziomie strategicznym, operacyjnym i na poziomie taktycznym. Proszę zwrócić uwagę, kto jest pierwszy na miejscu zdarzenia, oczywiście poza uczestnikami – służba prewencji. W związku z tym jaka będzie jakość służby prewencji – takie będą dalsze czynności i jakość tych czynności przy rozwiązywaniu tej sytuacji kryzysowej.
Jeśli zaczniemy od prognozowania to jesteśmy w stanie za pomocą igre otagowania i analizy sieciowej wyznaczyć potencjalne punkty zagrożenia. Ten przykład cysterny z autobusem, które P. Generał podał, da się na każdej mapie miasta pokazać palcem i od razu zaznaczyć, że to jest potencjalne miejsce.
Starałem się to zrobić w odniesieniu do zamachów terrorystycznych i któż by pomyślał, że celem zamachu terrorystycznego może być urząd pracy. A no może, jeżeli znajduje się w tak newralgicznym miejscu, że zablokuje ruch w całym mieście. To, że jest to urząd pracy nie będzie miało żadnego znaczenia.
Próba tego o czym P. Generał mówił znalazła się w Ustawie o działaniach antyterrorystycznych, czyli kompetencje dowodzącego na miejscu zdarzenia itd.
Czy Panowie pamiętacie może kto pierwszy zaczął udzielać pomocy, nie tylko przedmedycznej, ale również medycznej w zamachu terrorystycznym w 2005r w Londynie? Wolontariat! Złożony nie tylko z paramedyków, ale również medyków. Jednym z wniosków po opanowaniu sytuacji było to, że medycy i paramedycy muszą przejść ciężkie szkolenie psychologiczne bo tam była sytuacje, że lekarz chirurg, w związku z tym obeznany z krwią, po wyciągnięciu ofiary z metra zaczął jej robić operację kosmetyczną.
Ostatnia uwaga, bardziej ogólna. Algorytmy to jest znakomity sposób działania, ale z moich doświadczeń zawodowych wynika jedno. Problem zaczyna się gdy mamy do czynienia ze zdarzeniem, które w algorytmach ujęte nie było a kiedy próbujemy robić listing zagrożeń to jest ostatni punkt w postaci trzech kropeczek. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego, w związku z tym ten algorytm musi być na tyle elastyczny że się nagle okaże, że zdarzyło się coś czego nie przewidywaliśmy, albo coś co przy szacowaniu ryzyka oceniliśmy jako ryzyko zerowe. Trzeba pamiętać, że jeżeli coś jest możliwe ma prawo się wydarzyć.
Z punktu widzenia szkoleń itd., służba prewencji jest niezastąpiona i nie ma zbyt długiego szkolenia dla służby prewencji dlatego, że przeważnie to młody człowiek, na początku służby on musi wiedzieć jak ma się zachować w bardzo wielu przypadkach, Na miejscu zabójstwa żeby nie zadeptać śladów, musi wiedzieć jak się zachować na miejscu zdarzenia o charakterze terrorystycznym, rozwalonej cysterny itd. Są procedury Komendanta Głównego, ale no są…..
R. GROSSET
Mówił Pan o tych trzech kropkach, tak, analizowałem plany zarządzania kryzysowego. Siatki bezpieczeństwa w tym katalogu zdarzeń to było od 16 rozpatrywanych przypadków jednej z siatek do 183 w drugim. I jedna siatka i druga spełniała wymagania planów kryzysowych. Powinna być w planie siatka – była, a że miała 16, mogła mieć 3 – pożar, powódź, katastrofa dziękuję. To jest tylko kwestia wyobraźni. To dowodzi, że jednak w zarządzaniu kryzysowym jest sporo miejsca do wyobraźni.
S. KAMIŃSKI
Panie Generale, chciałem Panu i pańskim przedmówcom pięknie podziękować ponieważ Państwa wystąpienia doprowadziły do refleksji którymi chciałem się podzielić.
Wydaje mi się, że budowanie systemu bezpieczeństwa czy to na szczeblu lokalnym czy na szczeblu bardziej szerokim …………….od końca lat 90-tych – nieczytelne
Krytyk mógłby powiedzieć, że skoro mamy zręby systemu bezpieczeństwa, to tego systemu bezpieczeństwa jako takiego po prostu nie ma, czy to w zakresie ochrony ludności, czy w ujęciu bezpieczeństwa wewnętrznego. Dlaczego? Dlatego, to jest moja teza, że w dużej mierze były one oparte na modelach teoretycznych, natomiast nie były rozumiane przez szeregowego mieszkańca. Z góry na dół, czyli wychodzimy z poziomu jakiegoś decydenta politycznego, próbujemy przeforsować to przez parlament, natomiast dla szeregowego mieszkańca może nie jest to sprawa obojętna ale nie dotykająca go bezpośrednio w związku z tym nie jest uczestniczeniem w takim systemie bezpośrednio zainteresowany także z tego powodu, że po prostu nie rozumie. W związku z tym potrzebna jest budowa systemu z dołu do góry.
Żeby było to możliwe, to w moim przekonaniu ……….. nieczytelne w przypadku zdarzenia drogowego musi wiedzieć pod jaki numer zadzwonić, starszy uczeń żeby miał pojęcie o regulowaniu ruchem drogowym jeżeli do zdarzenia dochodzi na jakimś skrzyżowaniu a także w kwestii ochrony zdrowia.
Kwestia pierwszej pomocy to jest absolutny elementarz. Każdy kto wychodzi ze szkoły podstawowej powinien mieć opanowany. Kwestia chęci edukacji, samokształcenia się co za tym idzie dalej krytyczne myślenie, i budowanie odporności.
Wydaje mi się, że każdy świadomy obywatel ma taką wewnętrzną potrzebę żeby kształtować swoje sąsiedztwo zgodnie ze swoim szeroko rozumianym interesem bezpieczeństwa. Ja chcę zaprzyjaźnić się z moim sąsiadem, nie tylko dlatego, że taka jest cecha mojego charakteru, ale także dlatego, że w sytuacji kiedy ja mam jakąś potrzebę wiem że mogę zwrócić się do niego o pomoc. W moim interesie jest żebym ja znał swoich sąsiadów a w sytuacji kryzysowej mógł liczyć na jakąś formę wsparcia.
Krytyczne myślenie wyraża się tym, że ja sam wyrażam swoje potrzeby swoje oczekiwania dotyczące bezpieczeństwa i potrzeb w swoim rozwoju. Wynoszę je nie tylko w formie encyklopedycznej ze szkoły, tylko ta szkoła powinna nauczyć mnie tego krytycznego myślenia, wyrażania moich poglądów w oparciu o moją wiedzę i doświadczenie.
Postawmy taką tezę, że we współczesnej polskiej szkole nacisk na tego rodzaju traktowanie ucznia jest niski albo w ogóle.
Tolerancja, otwartość na współpracę. W warunkach miejskich mamy różnych lokatorów. Mamy właścicieli mieszkań, ale mamy też dużo mieszkań które są wynajmowane, mamy najemców, mamy Polaków, mamy Ukraińców, mamy przedstawicieli innych narodowości. Czy mamy na tyle dojrzałe społeczeństwo, że ci wszyscy mieszkańcy będą traktowani przeze mnie na zasadzie równego partnera? w sytuacji kiedy będziemy rozmawiać nie tylko o kwestiach bezpieczeństwa lokalnego, ale chociażby o kwestię wspólnoty w której mieszkamy, uchwalenia uchwał, przyjęcia nowych planów gospodarczych, o kwestiach zupełnie podstawowych.
Dla większości z Państwa normą jest że co roku spotykają się wspólnoty to bardzo często nie ma kworum. Dlaczego? Bo nie ma wspólnoty.
Kwestia wyhamowania. Pan Generał mówił że żyjemy w bardzo dynamicznie zmieniającym się świecie, jesteśmy aktywni zawodowo, zajęci różnymi sprawami i nie mamy czasu na sprawy tak prozaiczne jak kwestia bezpieczeństwa, kwestia ochrony zdrowia, zajęcie się własnym zdrowiem, własną kondycją.
W moim przekonaniu budowanie bezpieczeństwa na szczeblu lokalnym jest trudne ponieważ to wymaga nie tylko edukacji ale szeregu także innych wyznawanych wartości o których do tej pory mówiliśmy troszkę za mało.
Transparentność, przejrzystość. Jeżeli mam uczestniczyć w jakimś projekcie na etapie tak podstawowym jak budowanie własnego bezpieczeństwa to ja to muszę rozumieć. W związku z tym nie może być tak, że bezpieczeństwo lokalne budowane jest tylko przez pasjonatów, w obecnych warunkach nie wyobrażam sobie inaczej, natomiast jest taka potrzeba budowania grupy społecznej wobec wspólnie wyznawanych wartości szczególnie tak elementarnych jak zapewnienie warunków przetrwania bo przecież tym bezpieczeństwo jest. Wobec tego ta potrzeba zahamowania i potrzeba transparentności i zrozumienia dla zmian jakie chcemy wprowadzić na szczeblu lokalnym są to sprawy absolutnie podstawowe.
Powrócę do roku 1998r reformy administracyjnej kraju kiedy dyskutowaliśmy jak zbudować ten system bezpieczeństwa w oparciu o nowe ustawy dotyczące administracji wojewódzkiej, samorządowej. Wtedy wszystkie służby, niezależne od siebie, policja, straż pożarna działały jakby same w sobie. Zbudowano tzw. administrację zespoloną, zespolone służby które miała podjąć ten trud budowy wspólnie bezpieczeństwa. Z tego co było w pierwotnych założeniach, ja nie mówię że to było idealne i słuszne, ale dzisiaj niewiele z tego zostało. Wtedy było przekonanie, że taka administracja zespolona pod egidą wojewody, starosty, wszystkie służby razem zbudują to bezpieczeństwo lokalne wtapiając w ten system wszystkie elementy, które są w powiecie. Każdy powiat różni się od siebie, są takie które mają wszystko, są takie które poza OSP nie mają nic więcej, nawet policji. Poszukiwaliśmy takich rozwiązań, które dadzą możliwość takiej siatki bezpieczeństwa na całe województwo. Jak widzę, to do dzisiaj się posypało i poza takimi lokalnymi liderami którzy poszukują rozwiązań dla bezpieczeństwa lokalnego społeczności to się nic nie dzieje.
Ludzie zobojętnieli – mnie się to nie przydarzy.
T. ALEKSANDROWICZ
Wejdę w słowo, jest jedno słowo klucz, które w moim przekonaniu, odpowiada za sytuację którą Pan przedstawił. To słowo to koordynacja. Tłumaczę wielu ludziom, że koordynacja nie oznacza zmiany łańcucha dowodzenia. To nie będzie tak, że policjant będzie dowodził wojskowymi, albo wojskowy będzie dowodził siłami policji bo to tak nie działa. Strażak nie wydaje poleceń policji ani wojsku. Zrozumienie słowa koordynacja.
L. SZREDER
Obserwuje działania policji, nie są zawsze doskonałe i pewnie nigdy doskonałe do końca nie będą. Wydaje mi się, że szkolenie, szczególnie w tym okresie pierwszym młodego policjanta jest zasadnicze. Nie można tego scedować na dwa czy trzy miesiące lub, nie daj bóg, jak było też 6 tygodni. Policjant nie będzie dobrze wyszkolony.
Podręczniki szkoły policyjnej II Rzeczpospolitej – polska szkoła policyjna daje policjantowi nie tylko wiedzę, ale uczy go jak być dobrym i aktywnym obywatelem. To jest kwintesencja tego co powinno się znaleźć w takim szkoleniu.
P. BIELAWNY
Nie powinniśmy uciekać od jednej rzeczy. Robert zaczął od tego, żeby robić to od dołu do góry, ale tu musimy wrócić do roli politycznej, czyli od tego żeby te wszystkie założenia które odgórnie mają być narzucone i iść w dół, muszą być apolityczne. My dzisiaj mamy wszystko wrzucone do bagna politycznego i tym bagnie politycznym jest już w Polsce wszystko.
Trzeba żeby politycy też edukowali się, wszystko co jest związane z bezpieczeństwem zaczynając od tego najważniejszego bezpieczeństwa schodząc do tego najniższego bezpieczeństwa w samorządach wyciągnąć z bieżącej polityki jako takiej polityki.
Jeżeli my będziemy cały czas jak Rysiek tworzył zasady i tylko dlatego że było nazwisko Grosset i poszło do szuflady. Wielu z nas miało to samo, nasi następcy nie przyjmowali co było dobre tylko dlatego, że ktoś się tam pod tym podpisał, było takie a nie inne nazwisko bo oni są ich a nie nasi.
Zbudowanie siatki która pójdzie w dół i edukowanie samorządowców myślę, że dzisiaj jest kluczowe.
Będąc doradcą wojewody małopolskiego, pamiętam, to było przed EURO 2012, spotkanie z samorządowcami na których obiektach, w samorządach znajduje się infrastruktura krytyczna. Połowa z nich twierdziła, że nie ma infrastruktury krytycznej. A masz ujęcie wody, no mam, to masz infrastrukturę krytyczną czy nie? To jest brak edukacji, nawet nie wiedzą co mają na dole.
Pan Profesor mówił, że na pierwszych zdarzeniach jest prewencja. W ośrodkach miejskich, aglomeracjach – tak. W mniejszych miejscowościach w pierwszej kolejności będzie ochotnik strażak, nie prewencja. Popularne słowo to jest budowanie odporności na zagrożenia, na wszystko co się z tym wiąże. Budowanie tej odporności musi być w jakiś sposób narzucone odgórnie poprzez wszelkiego rodzaju inicjatywy ustawodawcze, ale dostosowane do tego co się w danym miejscu, w danej gminie, w danym samorządzie i tu budowanie tego wszystkiego. Oni nie potrzebują mieć wiedzy na temat jak dojdzie do katastrofy np. wybuchu dużego zbiornika gazowego bo go nie mają, ale mają coś zupełnie innego.
Dzisiaj w Polsce powinniśmy wykorzystywać to co się dzieje za nasza wschodnią granicą. Zagrożenie wojenne jest u bram, nie wiadomo jak to się rozszerzy, jak długo to potrwa, ale ono jest. To zagrożenie dzisiaj może nie jest militarne, ale na pewno jest terrorystyczne, sabotaż jest możliwy. Armia rosyjska i białoruska może mają swoje problemy, ale na pewno służby specjalne są na doskonałym poziomie. Wcześniej czy później do czegoś dojdzie. Czy jesteśmy na to przygotowani?, mam wiele wątpliwości co do tego.
Budowanie tej odporności, budowanie tej świadomości jest dzisiaj kluczowe. Wielokrotnie zastanawialiśmy się jak szkolić na tym dole. Są propozycje mobilnych zespołów szkoleniowych. Mówił Pan Generał o emerytach mundurowych, ale do tego trzeba włączać ludzi, którzy są dzisiaj w kursie dzieła. Nikt lepiej nie powie jak przeprowadzę masaż serca jak tylko ratownik który wykonuje to na co dzień. Możemy uczyć jak zbudować taką siatkę, pokazywać jak zbudować siatki lokalnie, ale kluczem do tych wszystkich działań jest, niestety, ta góra, to zielone światło do pewnych działań i tam gdzie powinni zrobić swoje czyli uchwalić legislacyjnie a później dać to ludziom którzy się na tym znają.
I. BIL
Zaczęliśmy od spraw medycznych, systemowych, a z Pana doświadczeniem, wiedzą, wiemy o pańskim zaangażowaniu w edukowanie Polaków w czasie pandemii. Na pewno ma Pan dużo wniosków, przemyśleń w tych sprawach systemowych o których dzisiaj rozmawiamy. Z dużym zainteresowaniem prosimy o zabranie głosu.
PAWEŁ GRZESIOWSKI – wystąpienie
Bardzo dziękuję za zaproszenia, że mogłem wysłuchać prezentacji.
Z punktu widzenia, ściśle biorąc pod uwagę kryzysy związane z chorobami zakaźnymi choć nie tylko, to przewidujemy, że kolejne kryzysy są nieuniknione. Podobnie jak Państwo komentowali inne zdarzenia masowe czy katastrofy, które są nieuniknione i będą występować, tak samo kryzysy epidemiczne spotkają nas prędzej czy później. Pytanie czy będzie to za kilka czy kilkanaście lat.
Patrząc na dynamikę koronawirusów co dziesięć lat mieliśmy nowy, najpierw SARS I, MERS potem SARS II i zobaczymy co będzie w 2030 roku czy nie pojawi się kolejny nowy wariant tego wirusa który będzie powodował masowe zachorowania.
To co na pewno wpływa na zwiększenie siły rażenia tych kryzysów epidemicznych to jest to, że mamy bardzo nierównomierne, ale jednak mocno zagęszczone obszary w których żyje dużo ludzi podatnych na zachorowania i mamy ogromną mobilność. Tych dwóch czynników nie zmienimy. One będą narastały, dlatego że taki jest tryb życia w tej chwili ludzi, że się przemieszczają i że się koncentrują wokół większych miast, ale de facto widzimy, że to zagęszczenie ludności i przesuwanie się tych mas ludności jest jednym z elementów, który może spowodować bardzo duże trudności w ewentualnym opanowaniu kolejnego kryzysu epidemicznego.
Niewątpliwie przyszłe zagrożenia, o których tutaj będę mówił, stanowią wyzwanie zarówno technologiczne, bo mówimy tutaj o najnowszych technologiach chociażby lekowych czy szczepionkach czy zwalczaniu metodami niefarmakologicznymi różnych zagrożeń, jak również medyczne czy organizacyjne no i wreszcie mentalne.
Napisałem to na czerwono bo uważam, że pandemia COVID pokazała, że my jesteśmy kompletnie mentalnie nieprzygotowani do tego rodzaju kryzysu, że byliśmy kompletnie zaskoczeni mimo posiadanej wiedzy, mimo posiadanych umiejętności. Większość z nas była absolutnie zaskoczona szybkością rozprzestrzeniania się, rozmiarem, skutkami zdrowotnymi tej ostatniej pandemii i to jest wyzwanie ogromne.
To co Państwo tu mówili żeby rysować scenariusze, żeby pisać różnego rodzaju opcje jak się może szerzyć patogen, jak się może kończyć to, w jakich ilościach mogą być pacjenci potrzebne to jest do tego żeby zdać sobie sprawę jak mogą czasami być te procesy masowe.
Państwo wcześniej mówiliście o katastrofach, pożarach, o zatruciach wód. Umówmy się, że żadne, chyba że będzie to jakieś mega wielkie trzęsienie ziemi, nie można porównać do epidemii. Tutaj mamy miliony ludzi chorych równoczasowo w wielu punktach i to powoduje, że epidemia jest jednak innym zdarzeniem masowym, inną katastrofą. Najczęściej jednak przerasta możliwości szybkiej pomocy.
Analizy historyczne epidemii, bo ja nie chcę się skupiać na covidzie, bo jak popatrzymy na inne wcześniejsze epidemie to właściwie podobna sytuacja miała miejsce. Czyli mimo pewnych wypracowanych wzorców, jakichś funkcjonujących planów pandemicznych to wszystko de facto nie miało szans zadziałać na czas. W większości sytuacji byliśmy spóźnieni.
Dlatego jednym z najważniejszych elementów, które uważam powinny być wbudowane w system zapobiegania tego rodzaju kryzysom, jest permanentny monitoring zagrożeń.
Tutaj zaznaczyłem świadomie na czerwono wykorzystanie sztucznej inteligencji do właśnie tego rodzaju analiz. My tego nie jesteśmy w stanie prześledzić, to musi już teraz robić maszyna. Mam na myśli śledzenie, nawet pojedynczych raportów dotyczących jakichś niezwykłych zdarzeń zdrowotnych, bo czasami od takiego jednego, dwóch czy pięciu zaczyna się ognisko epidemiczne.
Kolejną sprawą jest przygotowanie społeczeństwa. Państwo tu dużo mówili żeby od najmłodszych lat uczyć dzieci radzenia sobie z trudnymi sytuacjami. Bardzo mi się podobał ten fragment o budowaniu oddolnym gotowości do reagowania czy tej odporności lokalnej, bo jeśli spojrzymy rzeczywiście na odporność jakiejś populacji to ona jest tyle warta ile jej najsłabszy element. Jeżeli mamy ludzi którzy są kompletnie nieprzygotowani, kompletnie niezabezpieczeni, kompletnie nieświadomi to ten system nigdy nie będzie miał szansy się zrealizować i nigdy nie będzie skuteczny, bo wystarczy kilka osób kompletnie działających wbrew zasadom żeby np. rozprzestrzenić patogen. Mamy takie przykłady z covidu, gdzie jedna pani chodząc jako fryzjerka od mieszkania do mieszkania zaraziła kilkadziesiąt, a może nawet kilkaset osób, tyle tylko że nie wszystkich zbadano.
Takie ogniska epidemiczne, takie momenty gdzie jeden człowiek jest w stanie, czy jakaś mała grupa ludzi, jest w stanie spowodować zakażenie czy przeniesienie patogenu na bardzo dużą liczbę ludzi. To też zależy często od funkcji jaką pełni osoba, strategicznej czasami funkcji jeżeli chodzi o kontakty międzyludzkie.
Choroby zakaźne, które mogą pojawić się w przyszłości, myślę, że tu nie ma sensu dywagowanie jaki to będzie patogen, wirus czy bakteria, czy się będzie przenosić tak czy inaczej. Z całą pewnością musimy szukać w tej chwili przede wszystkim wczesnych sygnałów o pojawianiu się zagrożeń.
Widzimy, że w tej chwili ekosystem jest jedną wielką całością. Czyli to co się dzieje wśród zwierząt za chwilę może dziać się wśród ludzi i vice versa. W związku z tym monitorowanie tego całego ekosystemu jest szczególnie ważne, a pandemia znowu pokazała jak szybko wirus może rozprzestrzenić się zarówno wśród ludzi jak i wśród zwierząt.
Zagrożeniem, które niepokoi nas bardzo to jest oporność na antybiotyki. Te bakterie, które są oporne również będą mogły szerzyć się i powodować mniej lub bardziej lokalne czy globalne kryzysy zdrowotne. Już dziś mówimy o tym, że np. patogeny przywożone z Azji będą dla naszego regionu ogromnym zagrożeniem ponieważ nasze możliwości radzenia sobie z tym problemem są ograniczone, chociażby np. opornej na leki gruźlicy czy opornych na leczenie bakterii wywołujących zakażenia przenoszone drogą płciową, czy chociażby zwykłe gronkowce, jeżeli staną się oporne na podstawowe antybiotyki może to stanowić dramatyczne zagrożenie dla wielu populacji.
Nie wolno nam zapomnieć o powracających chorobach zakaźnych, które są skutkiem spadku zainteresowania szczepieniami i profilaktyką pierwotną. Tutaj mamy też mnóstwo do zrobienia. Polska jest w tej chwili jednym z krajów w którym najszybciej rośnie liczba nieszczepionych osób i tu także zaczyna się ta edukacja na poziomie podstawowym. Na poziomie noworodka, niemowlęcia już wtedy często rodzice podejmują decyzje, że nie szczepią, nie chcą szczepić, zostawiają takie dziecko bez ochrony.
Nie wolno nam też pominąć chorób niezakaźnych bo tutaj również spodziewamy się zjawisk masowych czy wręcz katastrof. Wystarczy spojrzeć na to co dzieje się z temperaturami, spodziewamy się jednak ekstremalnych upałów. Pożary czy wybuchy wulkanów, to wszystko może powodować drastyczne zagrożenia. Wystarczy spojrzeć na to co się wydarzyło na tych dwóch wyspach greckich, gdzie, właściwie można powiedzieć, doszło do masowego zagrożenia i konieczności ratowania wielu tysięcy ludzi z terenów objętych pożarami.
To wszystko są zjawiska na które my wpływu bezpośrednio nie mamy, ale mamy szanse, mamy wpływ na to jak będzie przebiegać pomoc dla tych poszkodowanych czy zagrożonych i tutaj organizacja działań, lepsza czy gorsza, może spowodować bardzo konkretne skutki zdrowotne.
Te lokalne rozwiązania są szczególnie ważne i ten program o którym mówił Pan Generał jest dla mnie pewnego rodzaju pokazem tego co można zrobić żeby skoordynować lepiej pomoc na poziomie lokalnym, choć wyobrażam sobie, że dla epidemii taka matryca będzie dużo trudniejsza, ale też jest możliwa do zrealizowania.
Na pewno ważne ostanie wydarzenia czyli rosnące zagrożenia odpadami toksycznymi, czyli uwalnianiem się substancji toksycznych do środowiska które dotrą. Pamiętamy jak bardzo obawialiśmy się czy w Odrze nie ma rtęci. Gdyby była mielibyśmy zupełnie inną sytuację zdrowotną regionu który był zagrożony. Wydaje mi się, że takie opcje powinny być też ujęte w tych planach kryzysowych.
I wreszcie postępy biotechnologii takie jak chociażby szczepionki RNA, czy terapie genowe stwarzają możliwości, niestety, również manipulacji w celach niekoniecznie pozytywnych. Tu też musimy brać pod uwagę możliwość modyfikacji patogenów, które byłyby uwalniane celowo a niekoniecznie przypadkowo do środowiska.
Ludzkość od początku swojego istnienia zmaga się z chorobami zakaźnymi i z epidemiami i absolutnie to, że udało się opanować te zagrożenia nie wynika z jednego czynnika. Wynika z wielu czynników które były równoczasowo realizowane – z poprawy higieny, warunków życia, odżywiania, kanalizacji, uzdatniania wody czy wreszcie szczepionek, antybiotyków a także diagnostyki, która umożliwiła wykrycie patogenu i stwierdzenie jakie ma właściwości.
Znów wracamy trochę dzisiaj do zagrożeń dlatego, że mamy środowisko mało rozpoznane chorób odzwierzęcych. Tutaj dużo jest patogenów, które nie były przez nas śledzone bo uważaliśmy, że są dla człowieka mało dostępne. To że się przesuwamy w głąb dzikich terenów, żyjemy blisko zwierząt czy też wektorów które przenoszą te zakażenia powoduje że jesteśmy podatni i na te zagrożenia.
Ostatnie stulecie to pięć pandemii ogłoszonych przez WHO i były to przede wszystkim wirusy grypy no i ostatnio koronawirus. Wcześniej były te pandemie pełzające. Powiedzmy szczerze, do dzisiaj nie mamy skutecznych środków powstrzymujących rozprzestrzenianie się epidemii HIV czy HCV, gruźlicy, ale właśnie rozszerzają się zakresy występowania wirusa dengi czy ebola. Pół świata już jest w tej chwili ogarnięte jeżeli chodzi o półkulę południową wirusami szerzonymi przez te same komary, a więc denga czy zika, czy zakażenia wirusem zachodniego Nilu, czy wreszcie te choroby przenoszone typu malaria są przede wszystkim w terenach gdzie temperatury pozwalają na funkcjonowanie tych wektorów, ale te temperatury podnoszą się stopniowo. W tej chwili południe Europy – już właściwie pojawiają się sygnały o możliwości występowania tych chorób o których przed chwilą powiedziałem, łącznie z malarią.
Zagrożeń jest sporo. Nie wszystkie w tej chwili, chociażby na tej mapce są o równym poziomie zagrożenia, ale monitorować musimy to wszystko. Nie wyobrażam sobie żeby robić to ręcznie, żeby robiły to osoby, które chodzą i szukają zachorowań po dżungli. To musi być system, który spina te informacje międzynarodowe i Unia udostępnia je dla poszczególnych krajów.
Ta jedna planeta, jedno zdrowie, jedna medycyna, to jest obecne hasło WHO które mówi o tym, że tak samo musimy monitorować zdrowie ludzi jak i zwierząt jak i środowiska bowiem te zagrożenia mogą mieć różne źródło.
Czym odróżnia się epidemia czy pandemia od tych zagrożeń o których była mowa wcześniej?, czyli tych zdarzeń masowych typu katastrofy, wypadki czy kataklizmy. No tutaj przede wszystkim dochodzi ten element przenoszenia patogenu między ludźmi, czyli dołącza się jeszcze ten element konieczności nie tylko ratowania życia, ale również ratowania życia i zapobiegania chorobie u ratownika, lekarza, pielęgniarki, policjanta, strażaka, czyli pojawia się ten element ochrony również personelu czy pracowników którzy udzielają pomocy.
Jak wiemy w pierwszej linii każdej epidemii najwięcej chorych w pierwszej linii po tych pierwszych przypadkach jest właśnie wśród służb medycznych czy służb udzielających pomocy. Tu jest ta największa potrzeba aby w pierwszym okresie kiedy pojawia się jakiś patogen przede wszystkim ustalić drogę przenoszenia i w odpowiedni sposób dostosować środki bezpieczeństwa. O ile strażak, który jedzie do pożaru wie mniej więcej jakie są zagrożenia i jest z zagrożeniami fizycznymi, chemicznymi obznajmiony o tyle patogen, jeśli jest nowy, to nikt na początku nie wie jaką drogą się przenosi, czy jakie on wywołuje finalnie skutki zdrowotne.
Małpia ospa jak Państwo widzą 88 tys. zachorowań w ciągu niecałego półtora roku, widzą Państwo mapkę rozprzestrzenienia. To jest przykład współczesnej epidemii, bo trudno nazwać to pandemią chociaż niektórzy uważają, że to taka mikropandemia, ale chodzi przede wszystkim o sposób rozprzestrzenienia się, czyli z kilku, kilkunastu źródeł doszło do masowego rozprzestrzenienia się dzięki mobilności, czyli w wyniku podróżowania ludzi którzy przenosili wirusa i później już zarażali w swoich regionach.
Inny przykład to polio, które w tej chwili właściwie mamy aktywne w dwóch regionach, a więc Afganistan czy Pakistan, ale również afrykańskie kraje zgłaszają pojawianie się wirusa. I to znowu wykrycie w Londynie czy Nowym Jorku przypadków polio, czy przebadanie tych szczepów pozwoliło stwierdzić, że właśnie były to przypadki zawleczone. A więc monitorowanie tych obszarów gdzie jest wciąż aktywny wirus, aktywna choroba. Jesteśmy tutaj zależni też od tego jak władze danego kraju umożliwiają to monitorowanie i co się tam na miejscu dzieje w zwalczaniu choroby.
Odra – mieliśmy w 2018 roku przed pandemią. Znowu kolejny przykład. Gdyby nie pandemia covid dzisiaj mówilibyśmy przede wszystkim o masowych zachorowaniach na odrę które w 2018 i 2019 roku przerwały tak naprawdę lockdowny i maski i stosowanie tych wszystkich zasad, które były przy okazji covidu. Ale gdyby nie to pewnie byśmy dziś obserwowali dużą aktywność wirusa właśnie dlatego, że mamy kraje w naszym regionie o niskim poziomie zaszczepienia, a w Polsce też te szczepienia zmniejszają się.
W pewnym sensie tu już dyskusja się odbyła – to uświadamiać wszystkim ludziom możliwość tego rodzaju zagrożeń. Jeszcze raz powtórzę, w moim pojęciu największą porażką, jeżeli chodzi o pandemię covid było budowanie świadomości zagrożenia wśród ludzi i udało się przejąć de facto komunikację antykowidowcom ludziom którzy do dzisiaj uważają, że covid był wymyślony, nie był prawdziwym zagrożeniem, że była to zwykła infekcja przeziębieniowa, i do dzisiaj kwestionują podejmowane działania.
Myślę, że ten brak przygotowania od najmłodszych lat życia do obcowania z zagrożeniem, do obcowania – rozumiem słowo obcowanie jako przygotowanie pod względem mentalnym, że coś takiego jak zagrożenie może się pojawić.
Wydaje mi się, że w tej chwili jest nam łatwiej o tym mówić ponieważ to zagrożenie się jakby zmaterializowało, czyli jest się do czego odwołać niezależnie od tego czy ktoś wierzy w covid ale pojawiły się nad Polską trąby powietrzne, przeżyliśmy skażenie Odry czy jakieś inne wydarzenia i jest się do czego odwołać w kontekście tego budowania bezpieczeństwa społeczności. Moim zdaniem w programach edukacyjnych jako przykłady pewnych sytuacji które mogą się powtórzyć.
Niski poziom ogólnej wiedzy o zagrożeniach zwiększa podatność na dezinformację, czyli inaczej mówiąc osoba bez wiedzy jest nieodporna na dezinformację. Trzeba powiedzieć, że w tej chwili dezinformację musimy brać tak jak wirusa, jako równoległe zagrożenie dlatego, że nie ma w tej chwili świętości jeżeli chodzi o dezinformację w sieci, każdy temat jest wykorzystywany, przerabiany, zakłamywany jeżeli tylko będzie klikalny. Trzeba sobie z tego zdawać sprawę i budować systemy, które są odporne na tego rodzaju dezinformację. Budowanie takiej sieci ludzi którzy byliby odpowiedzialni lokalnie za bezpieczeństwo za zdrowie publiczne – podkreślam, nie indywidualne, mogłaby zapobiec takiej podatności na dezinformację bo byliby ludzie którym się ufa.
Zbudowalibyśmy ten zaczyn pierwotny ludzi godnych zaufania i wg. wszelkich statystyk na szczycie tej drabiny zaufania są właśnie strażacy, pielęgniarki, lekarze chociaż już w tej chwili coraz słabiej, ratownicy medyczni. To są te grupy które cieszą się w tej chwili największym zaufaniem i myślę, że wobec takiego podejścia społeczeństwa na tych ludziach trzeba budować.
Dezinformacja i ta infodemia która wybuchła w trakcie pandemii covid pokazała tylko, że te wszystkie narzędzia, które wykorzystywać możemy do skutecznego zarządzania mogą być również wykorzystane do siania dezinformacji i de facto do zwiększania liczby ofiar, bo ci którzy uwierzyli i np. się nie zaszczepili, uwierzyli i nie nosili maseczek, ci również padali często ofiarą choroby i ginęli.
Więc jest realne zagrożenie równoległe do istniejącego patogenu, wirusa czy bakterii.
Tutaj, niestety też trzeba wrzucić do ogródka upolitycznienie kryzysu i wydaje się, że nierzadko pierwszym źródłem dezinformacji były władze czy politycy, którzy nie byli w stanie poradzić sobie mentalnie z zagrożeniem.
To co, w moim pojęciu, w budowaniu bezpieczeństwa, nazwałem to budowanie kultury bezpieczeństwa od poziomu lokalnego do globalnego jest takim oparciem się na założeniu, że mamy wspólnego wroga. Tym wspólnym wrogiem są nie poglądy, nie polityka tylko zagrożenie zdrowia w wyniku zakażeń, chorób niezakaźnych, urazów czy kataklizmów.
Mamy pewien realny obraz utraty tego co mamy, utraty zdrowia czy utraty majątku i warto przygotować się do tego. Oczywiście w krajach, gdzie kataklizmy są częste to jest coś naturalnego. Każdy dom w Stanach w regionie gdzie są trąby powietrzne ma piwnicę i wszyscy są przeszkoleni co tam trzeba zrobić, jest w piwnicy zapas wody i innych ważnych elementów do przeżycia.
My jako kraj dotychczas dosyć łagodnie traktowany przez naturę i w związku z tym nie ma w Polsce aktualnie, moim zdaniem, ludzi którzy są przygotowani na tego rodzaju zagrożenia również od strony czysto organizacyjnej, technicznej.
Monitorowanie stanu zdrowia ludności, śledzenie ognisk chorób. Przejdę za chwilę do przykładu jak to sobie można by wyobrazić z wykorzystaniem uczenia maszynowego, czy sztucznej inteligencji która monitoruje jakby za nas pewne parametry, które zostaną podłączone jako pomiarowe do takiego systemu.
Monitorowanie czynników, ale to już są właśnie elementy, które uważam że są rolą władz czy to lokalnych czy to centralnych w zależności od przyjętego modelu. A więc wczesne wykrycie, zdrowie, bezpieczeństwo środowiskowe, wspieranie populacji wrażliwych. Tutaj przykład monitorowania ścieków. W tej chwili uważa się, że ścieki są jednym z najbardziej czułych materiałów w których możemy monitorować wiele zagrożeń i zanim dojdzie do zwiększenia liczby zachorowań już widzimy wzrost materiału np. wirusa w ściekach.
Infrastruktura i zasoby opieki zdrowotnej to jest jakby cały oddzielny temat, ocena ryzyka, planowanie gotowości i edukacja w zakresie zdrowia publicznego, czyli edukowanie od najmłodszych roczników na temat zagrożeń dla zdrowia, środków zapobiegawczych i budowanie tych wiarygodnych kanałów informacji.
Takie studium przypadku, niecały miesiąc temu mieliśmy do czynienia z nagłymi zgonami o nietypowym obrazie klinicznym, oczywiście mówię tu o kotach, na szczęście nie o ludziach, w tym sensie szczęście, że gdyby działo się to wśród ludzi mielibyśmy najwyższy poziom alertu. Nowy patogen, nieważne taki czy inny, ale pojawiły się nietypowe przypadki w gabinetach lekarskich. Oddolna wymiana informacji całkowicie wolontarystycznie została zapoczątkowana na zasadzie wymiany informacji między lekarzami opisu przypadków i takich czysto konsultacji co zrobić z pacjentem który trafił w dziwnych okolicznościach do gabinetu.
Gdybyśmy mieli podpięte pod media społecznościowe, bo to wszystko się dzieje w otwartej przestrzeni, grupy dyskusyjne lekarzy czy weterynarzy tam się wymieniamy tymi informacjami. Gdyby system zaczął to widzieć już informacja mogłaby do systemu pobiec, że coś się dzieje, że pojawiły się pierwsze przypadki dziwnych zachorowań i kolejne są zgłaszane z innych obszarów kraju. To uruchomiło sieć diagnostyki, oczywiście tutaj zadziałała diagnostyka weterynaryjna na poziomie jeszcze podstawowym, czyli przychodni.
I znowu, dodatni wynik z takiego laboratorium automatycznie powinien trafić do systemu, już powinno pójść ostrzeżenie, tak mamy dodatni wynik wirusa takiego czy innego, tutaj uruchomienie wtedy całej sieci diagnostycznej z wykorzystaniem najnowszych metod również w tym ośrodki referencyjne dysponujące genetyczną analizą.
I pojawia się zbiór informacji o zachorowaniach, tworzymy pewną masę wiedzy, którą zaczynamy uruchamiać, lokalne autorytety, czy do szkół instytucji, organizacji. To wszystko jest z wykorzystaniem mediów żeby zbudować wiedzę, ale też zbudować pewien poziom zaufania do tych ludzi którzy zaczęli opracowywać te ogniska epidemiczne i mają największe doświadczenie.
Nie muszę tu mówić, że kiedy to wszystko działo się w Polsce w rzeczywistości, w momencie kiedy system się o tym dowiedział nastąpiła blokada informacji i weszła polityka zmierzająca do zamknięcia tego tematu bo zaistniało podejrzenie, że być może jakieś mięso drobiowe było skażone wirusem.
To jest kolejny przykład jak strasznie niekorzystne jest mieszanie się interesów politycznych w kwestie medyczne, zdrowotne i budowanie takich systemów w przyszłości musi zakładać z automatu apolityczność.
Kluczowe znaczenie, w moim pojęciu, ma przede wszystkim zachowanie tej proaktywności czyli monitorowanie z wykorzystaniem najnowszych technologii informatycznych, śledzenie tych trendów w mediach społecznościowych no i oczywiście budowanie tego systemu odpornego od poziomu lokalnego do poziomu ogólnokrajowego.
Chcę pokazać to są najnowsze propozycje WHO w kontekście przygotowania do nowych zagrożeń pandemicznych. Trwają też prace, które mają termin do 2026 roku opracowania ogólnoświatowego planu walki z pandemią.